Podręcznikowy
wręcz przykład książki przeciętnej. Równo pośrodku między książkami dobrymi, a
książkami złymi. Fabuła całkiem wciągająca, moralne dylematy interesujace,
napięcie rośnie tyle o ile. Powieść sprawdza się jako satyra na media, na tę
przemoc udającą sztukę i rozrywkę, i w końcu na całe nasze społeczeństwo, które
nie chce za nic wziąć odpowiedzialności.
Funkcjonuje
przecież cały przemysł (szczególnie w USA) zajmujący się szukaniem winnego za
to, co w twoim życiu poszło nie tak - i wyobraź sobie, ten winny to nigdy ty
sam. 'Popcorn' opowiada historię dwójki dzieciaków, którzy bawią się na żywo w
film reżysera, którego pierwowzorem był zapewno Tarantino.
To są wszystkie
dobre strony. Fabuła daje radę, to postaci kuleją. Na przykład mamy
amerykańskie dresiarstwo rozmawiające ze sobą niczym brytyjscy komicy. W jednej
chwili bohaterowie rozmawiają ze soba bez żadnego poszanowania zasad
gramatycznych i wykazując poziom rozwoju umysłowego szympansa karłowatego, ale
gdy tylko Eltonowi pomyślało się coś błyskotliwego, nagle wygłaszają elokwentne
zdanie złożone takie jak:
"Widzisz,
Bruce, myślę, że ten plan to uniknięcie egzekucji za morderstwo. Trudno jest mi
sobie wyobrazić jakąkolwiek pilniejszą kwestię dla ludzi, którzy znaleźli się w
takim położeniu jak ja i Scout." *
Przecież to
sarkazm! Dwoje amerykańskich nastolatków z połówką mózgu na spółkę nie umiałoby
by się posługiwać sarkazmem.W którymś momencie Ben Elton musiał się
zorientować, że za daleko zabrnął w tym i że dwoje nastolatków, którzy rzucili
szkołę w wieku lat 13 nie byłoby w stanie komunikować się w ten sposób, więc w
dość desperacki sposób próbuje to tłumaczyć tym, że dzieci te całymi godzinami oglądały
telewizję i zmądrzały od tego. Wspaniała nowina, jeżeli oglądanie telewizji ma
takie zbawienne skutki, to właśnie pokolenie geniuszy wkracza na rynek pracy.
Mój kolejny
zarzut do tej 'wściekle zabawnej satyry' jest taki, że właśnie nie była ona szczególnie
zabawna, a już na pewno nie wściekle. Oczywiście, to może być rzecz gustu. Jest
wiele rzeczy, które bawią innych ludzi, a mnie nie. Na przykład Świat według
Kiepskich albo Little Britain.Aczkolwiek była jedna scena w tej książce przy
której zarechotałam troszkę. Było to wtedy gdy narrator Elton nabijał się
programów śniadaniowych w telewizji. Naprawdę nie znoszę programów
śniadaniowych. To, że jest ósma rano i nie do końca się żeśmy wszyscy obudzili
to nie znaczy, że należy nas traktować jak imbecyli. Pomijając tę scenę, Ben
Elton był co najwyżej lekko zabawny. Ale bardzo się starał. Za bardzo.
* Tłumaczenie jak
zwykle moje, jeżeli ktoś dysponuje polskim egzemplarzem i natknie się na
tłumaczenie oficjalanie to niech będzie tak miły i mi wklei.
No comments:
Post a Comment