Proces Kafki to jedna z tych
książek, które są zawsze obecne w strefie kulturalnej i nigdzie się nie można ruszyć,
żeby się o jakieś odniesienie do Kafki nie potknąć.
Chociaż nigdy nic Kafki
wcześniej nie czytałam, jestem przekonana, że nieraz powiedziałam ‘jak z Kafki’
lub ‘kafkowy’, a nawet po angielsku ‘Kafkaesque’ i się elokwentnie wypowiadałam
na temat ‘Procesu’. I pewnie dalej bym mogła tak robić wcale tej książki nie
czytając, ale jakiś czas temu postanowiłam wziąc moje literackie hobby na
poważnie - skoro książki zdają się być jedyną rzeczą na świecie, na której
prawdziwie mi zależy, to równie dobrze mogę się oddać im w całości.
‘Proces’ nie ma tradycyjnie
rozumianej fabuły a postacie nie przechodzą żadnej przemiany. Właściwie to nie
ma tam prawdziwie trójwymiarowych ludzkich postaci. Nie ma tam konfliktu i
rozwiązania w powszechnym powieściowym stylu, a końcowe objawienie będzie tylko
czytelnika udziałem. Bo tak naprawdę to ‘Proces’ jest tylko przypowieścią alegoryczną.
Jest, na przykład, dość
ciekawa teoria mówiąc, że ‘Proces’ powstał w rezultacie zerwania zaręczyn Kafki
z Felice Bauer. Felice Bauer była, można powiedzieć, nieskomplikowaną kobietą.
Była jego muzą i kotwicą w porcie rzeczywistości. Kafka potrzebował jej, żeby
tworzyć i nie zwariować. Co Felice miała z ich związku nie wiadomo, bo jej
listy nie przetrwały. Bez wątpienia musiał to być dla niej frustrujące, bo
kafkowe wyobrażenie miłości niebyło zdrowe. Ich związek opierał się niemal w
całości na listach i nieczęstych spotkaniach, które Kafkę cieszyły dopiero
wtedy gdy się skończyły. W końcu oświadczył się Felice ale podkreślił, że
będzie koszmarnym mężem, bo do życia rodzinnego nie został stworzony. I tak to
się ciągnęło. Jeżeli któreś z nich czuł się jak podczas niekończącego się,
niezrozumiałego procesu to chyba Felice. Ale oczywiście Franz twierdzi, że to
on, bo wreszcie rodzina i przyjaciele Felice postanowili ją wyzwolić ze szponów
Kafki, wezwali go do siebie i zażądali, żeby zostawił biedną Felice w spokoju.
I to właśnie spotkanie/przesłuchanie było jego ‘procesem’.
Wolałabym nie wierzyć w tę
teorię, bo jeżeli jest ona prawdziwa musiałam obniżyć ocenę tej książki i Kafkę
zakwalifikować do grupy samolubnych, użalających się nad sobą, rozpuszczonych
bachorów.
Wolę trzymać się mojej
alegorii ludzkiego życia, która przemawia do mnie w takich weltschmertzowy
sposób. Jeżeli czytacie po angielsku i chcecie dowiedzieć się więcej o Kafce,
Procesie i Fraulein Bauer to tu możecie znaleźć artykuł Johna Banville’a na ten
temat: http://www.guardian.co.uk/books/2011/jan...
Możecie też znaleźć fikcyjny
list od Felice do Franza (napisany przez Francine Prose) w zbiorze zmyślonych
listów miłosnych, który recenzowałam jakiś czas temu: http://literackie-dywagacje.blogspot.co.uk/2013/04/42-listy-miosne-antologia.html
List jest napisany przez
Felice długo po śmierci Kafki i generalnie potwierdza tezę, że był on dla niej
strasznym dupkiem.
No comments:
Post a Comment