Nie wiem
dlaczego, ale na początku czytania byłam przekonana, że to jest powieść
historyczna, więc po jakichś dwudziestu stronach myślałam sobie:
"Przeokropnie długi ten prolog, kiedy będą jakieś dialogi?"
Kiedy zdałam
sobie sprawę z tego, że jest raczej reportaż historyczny i przekalibrowałam
sobie oczekiwania, czytało mi się świetnie. Milton odkrywa przed czytelnikiem
malo znany fragment historii świata - białe niewolnictwo i podaje go nam w
ekscytującej formie. Kto nie lubi opowieści o piratach i marokańskich
sułtanach? W 'Białym złocie są oni o wiele okrutniejsi niż w filmach Disneya. A
ogólny morał historii jest taki, że niewolnictwo jest złe, i wszyscy ludzie,
bez względu na przynależność etniczną są zdolni do nieludzkiego zachowania.
Właściwie 'nieludzkie' zachowanie jest tak często występujące, że powinno się
chyba nazywać 'ludzkim zachowaniem', bo nie wiem jaki jeszcze inny gatunek się
oddaje takim rozrywkom.
A tu trochę
angielskiej logiki dla Was:
Gdy Anglicy
kończyli jako niewolnicy u Maurów, było to dlatego, że Maurowie to bestie, bo
tylko bestie mogłyby być zdolne do takiego barbarzyństwa. Gdy z kolei Anglicy
robili to samo Afrykanom, mniej więcej w tym samym czasie, było to dlatego, że
Afrykanie to bestie, więc nie było żadnych przeciwskazań ku temu, żeby uczynić
z nich niewolników. I w ten sposób Anglicy mogli spać ze spokojnym sumieniem.
Szczególnie
podobał mi się epizod przytoczony przez Miltona, który opowiada historię
angielskiego statku wypełnionego Afrykanami przeznaczonymi do niewolnictwa w
Ameryce Północnej, który to statek zostaje zaatakowany i zdobyty przez
Marokańczyków i wszyscy członkowie załogi kończą jako niewolnicy w Maroko. And
isn't it ironic... don't you think?
Ogólnie rzecz
biorąc dobra książka. Do przeczytania w dwa wieczory. Czasem styl Miles'a
wydawał mi się trochę zbyt pompatyczny. W tym samym czasie czytałam inną
książkę historyczną 'The Professor and the Madman' i lekko zabawny styl Simona
Winchestera trafiał do mnie bardziej. Ale rozumiem, że jak się pisze o
niewolnictwie to nie ma żartów.
No comments:
Post a Comment