Najwyższe noty za
tę książkę należą się po równo - Ronowi Suskindowi, autorowi, i Cedrikowi
Jenningsowi, bohaterowi książki.
Jak każda
recenzja i opis tej książki wam powiedzą - jest to historia o chłopcu z getta,
który w jakiś sposób nauczył się czegoś w swoim liceum, w którym królowały
gangi i narkotyki (por. Młodzi Gniewni) i dostał się do jednego z uniwersytetów
Ligii Bluszczowej.
Jeżeli myślicie,
że to jest coś w stylu: Balsam dla Białej Liberalnej Duszy, to na pewno się
rozczarujecie. Pomimo opisywanego sukcesu Cedrika, ogólna konkluzja jest taka,
że sprawy nie mają się dobrze, sprawy mają się cholernie źle.
Wyzwań, którym
Cedric musił stawić czoło było wiele i różnego rodzaju. Tych rzeczy, które
dobrze ustawieni biali Amerykanie uważają za oczywiste i niejako wyssane z
mlekiem matki, Cedric musiał się uczyć od zera. Zmagał się nie tylko z
problemami i zaległościami akademickimi, ale, może nawet przede wszystkim, z
zaległościami społeczno-kulturalnymi. I aż mi się serce wyrywało do niego, a
przecież ja jestem osobą, która zazwyczaj nie przyznaję się do posiadania serca
w ogóle. Nie mówcie mojemu chłopakowi, ale chyba się w Cedricu trochę
zakochałam.
Ron Susking też
jest niezły. Udało mi się uchwycić społeczną i psychologiczną złożność sytuacji
Cedrica i w żadnym momencie nie przybiera protekcjonalnego lub zbyt łatwo
oceniającego. Suskind postanowił się w ogóle wypisać z tej narracji i uczynić
Cedrica centrum, więc świat widzimy przez jego oczy, a nie oczy Suskinda. Znam
wielu autorów, którzy by na coś takiego nie poszli, bo zbyt lubią zaczynać
zdania od 'ja'.
Było kilka takich
momentów, w których musiałam się uśmiechnać, zazwyczaj wtedy, gdy Suskind
próbował wyjaśnić swoich czytelnikom jakieś zawiłości hip hopu lub r'n'b.
Przypominało mi to te momenty, gdy byłam nastolatką, a moi rodzice próbowali
być 'cool' i rozmawiać ze mną o różnych ważnych dla mnie rzeczach. I trochę ci
było głupio, gdy chcieli rozmawiać z tobą o Willu Smithie, ale jednocześnie
było mi tak ciepło w środku, bo wiedziałam, że się starają.
No to tyle.
Przeczytajcie tę książkę, bo jest dobra. Siedziałam na krawędzi krzesła,
przebierałam nogami i gryzłam paznokcie, gdy wraz z Cedrikiem czekałam na
wyniki jego egzaminów. Nawet mi serce biło, gdy Cedric rozwiązywał
skomplikowane matematyczne problemy (a często skomplikowane matematyczne
problemy potrafią mnie uśpić w niesłychanie krótkim czasie). Jeżeli nie
czytacie po angielsku, to polecam książkę 'O chłopcu który ujarzmił wiatr'
(http://www.drzewobabel.pl/wydawnictwo/ksiazki/o_chlopcu,_ktory_ujarzmil_wiatr,ksiazka,43.html).
To też jest niesłychana i piękna historia i za jakiś czas pojawi się jej
recenzja tutaj.
No comments:
Post a Comment