Myślę, że stało się to tak: Italo Calvino
cierpiał na ciężki przypadek niemocy twórczej. Zaczynał powieść, doprowadzał
ją do pierwszego zakrętu i porzucał ją, zanim następowało rozwiązanie akcji.
Kilka miesięcy później rozpoczynał kolejną powieść z podobnym rezultatem.
Ostatecznie wydawcy Calvino zaczęli się niecierpliwić, bo lata mijały już od
ostatniej powieści i powiedzieli:
- Italo! Zbierz się, chłopie, do kupy.
Potrzebujemy nowej książki. Natychmiast!
Italo spanikował i zrobił pierwszą rzecz,
która mu przyszła do głowy - to jest skleił razem wszystkie te próby i zaniósł
je do wydawcy.
- Oto jest. Moja nowa powieść.
- Eee... Italo... To są same początki
jakichś dziesięciu różnych książek...
- Tak. Nie rozumiesz? To jest
postmodernizm!
- Ok...
- Widzisz, ja tutaj zabawiam się konceptem
autora i autorstwa. Teraz to czytelnik jest najważniejszy. Autor stał się
właściwie przestarzałą instytucją. To czytelnik tworzy dzieło, a autor już
nawet nie jest potrzebny!
- Ach.. Rozumiem. Czy w związku z tym
musimy ci dalej płacić?
- Mhm. Wyślę wam fakturę pocztą.
Przeczytałam wiele recenzji 'Jeśli zimową
nocą podróżny' i zgadzam się z nimi wszystkimi, z tymi złymi, jak i z tymi
dobrymi. Jeżeli myślisz, drogi czytelniku, że jest to wewnętrznie sprzeczne i niemożliwe,
to pomyśl jeszcze raz. I jedno słowo: dekonstrukcjonizm.
Nie mam wątpliwości, że Calvino jest (był)
pisarzem jakich mało i bawi się swoimi czytelnikami jak kot myszką, bo mu
własny geniusz na to pozwala. Ta książka to jazda bez trzymanki, od której
można dostać zawrotu głowy. To może być (lub i nie) zbieg okoliczności, że
dzień po tym jak skończyłam ją czytać złapałam jakiegoś wirusa i rzygałam jak
kot.
Ale teraz chciałabym się skupić na jednym
aspekcie tej książki, tzn. tym jak seksistowska ona jest. Kobiety w niej mają
wszystkie cechy, tzw. Innego (http://en.wikipedia.org/wiki/Other), w angielskim
tłumaczeniu na skutek ograniczenia gramatycznego Czytelniczka nawet zwie się
'The Other Reader'. Nawet w tej krótkiej chwili, w której drugo-osobowa
narracja skupia się na Czytelniczce, dzieje się to tylko po to, aby
Czytelnik-mężczyzna mógł sobie pobiegać po jej mieszkaniu i opisać i
zdefiniować tę Czytelniczkę - a jej tam w ogóle nawet nie ma! Więc Czytelniczka
jest podmiotem przez kilka stron, ale nawet wtedy nie uczestniczy w akcji.
Pozostaje biernym obiektem. Wszystkie inne postacie kobiece są również mniej
lub bardziej bierne. Są one również tajemnicze, nieuchwytne, eteryczne a ich
zachowania są zupełnie niezrozumiałe dla głównego bohatera (czy jest nim
TY-Czytelnik z głównej scalającej powieści, czy też różni pierwszo-osobowi
narratorzy z tych mini-powieści ze środka). Wypisz wymaluj - Inny. Strasznie
mnie coś takiego wkurza, szczególnie odkąd przeczytałam 'Drugą płeć' Simone de
Beauvoir i do seksizmu podchodzę od strony filozoficznej. Zresztą, spójrzcie jaką okładkę zafundował Calvino Państwowy Instytut Wydawniczy.
To nie jest tak, że ja nie czytam
mizoginistycznych książek lub, że ich z zasady nie lubię (musiałabym odrzucić
niemal cała literaturę i ominęłyby mnie różne perełki amerykańskie z połowy
zeszłego wieku). Nie mam zupełnego problemu z mizoginistycznymi bohaterami w
książkach, bo ja się z bohaterami książki przyjaźnić nie muszę, wystarczy mi,
żeby ci bohaterowie byli interesujący i autentyczni. Mój problem z 'Jeśli
zimową nocą podróżny' jest taki, że Calvino w tej książce chciał się rozprawić
z archetypami i konwencjami i postawić je wszystkie na głowie, takim być
rewolucjonistą chciał, i w tym odniósł porażkę, bo pozostawił bez zmian ten
najstarszy i najnudniejszy ze wszystkich archetyp.
Niemniej jednak, chciałam przypomnieć, to
co mówiłam na początku, że jest to książka mimo wszystko raczej dobra.
No comments:
Post a Comment