A było to tak: właśnie skończyłam czytać Calvino i łeb mi trochę pękał od tego. Byliśmy w Lyme Regis w Devon, w którym to umieszczona jest po części akcja Perswazji Jane Austen. Padało cały czas i było trochę tajemniczo, a trochę ponuro.
Jak większość nadmorskich angielskich miasteczek Lyme Regis ma fantastyczny antykwariat, w którym można zapomnieć się na wiele godzin (szczególnie jeśli na zewnątrz mży i wieje). Zazwyczaj z takich antykwariatów wynoszę stosy powieści, które 'zawsze chciałam przeczytać', ale tym razem szukałam czegoś niezobowiązującego, co by dokładnie wpasowało się w klimat tego ponurego urlopu.
I tak właśnie wyszłam z antykwariatu z 'Lyonesse Abbey'. Jest to gotycki romans, w pół drogi między Jane Eyre a Wichrowymi Wzgórzami, zapisany raczej mocno przeciętnym stylem. Ale spełnił swoje zadanie i nie mogę narzekać. A może i mogę? Oto moje zażalenia:
1) Dlaczego w tych wszystkich gotyckich romansach musi się koniecznie ukrywać obłąkany członek rodziny? Czy rzeczywiście nic ich w tamtych czasach bardziej nie przerażało niż obłęd?
2) Niestety nie było żadnych scen seksu.
No comments:
Post a Comment