
Wydawcy lubią jak
można wstawić książkę w odpowiednią szufladkę bez problemu. Ale czy nie jest to
prawda? Możemy być mądrzy, wysublimowani i nagle, z nieznanych przyczyn
zakochujemy się w kimś kto dysponuje mózgiem o wielkości fistaszka.
Przechodzimy wewnętrzną ewolucję z ambitnej literatury w stronę rozdzierania
gorsetów w krótkim czasie.
Trochę byłam
uprzedzona do tej książki ze względu na tytuł. Trudno sobie nie przypomnieć
tego potworka Alchemika Paulo Coelho. Niedaleko pada jabłko od jabłoni,
myślałam sobie, jaki ojciec, taka córka. Na szczęście w środku odnalazłam
pięknie napisaną, powolna powieść, która przywołuje XVIII wieczną Anglię do
życia wraz z jej kolorami, zapachami i odgłosami. Jest to książka raczej
introspekcyjna, ale w taki skromny, dziewczęcy sposób, a nie egocentryczny.
Niektórzy
recenzujący są zdania, że książka obyłaby się bez tylu scen seksu. Nie zgadzam
się. Seks był esencją i treścią związku Emilie i Aislabie’go i te sceny były
potrzebne nam do zrozumienia tego szczególnego potrzasku, w który Aislabie
trzymał Emilie. I, warto powiedzieć, nie były to źle napisane sceny seksu, tzn.
nie śmieszyły, a to już jest jakieś osiągnięcie.
Podsumowując, ‘Córka alchemika’ to książka o nauce i o miłości, o błędnie ocenianych sytuacjach i godzeniu z porażką. I działa to podobnie w nauce i w miłości. Jest to ‘literatura kobieca’ (strasznie nie lubię tego zwrotu) odbiegająca od schematu.
Podsumowując, ‘Córka alchemika’ to książka o nauce i o miłości, o błędnie ocenianych sytuacjach i godzeniu z porażką. I działa to podobnie w nauce i w miłości. Jest to ‘literatura kobieca’ (strasznie nie lubię tego zwrotu) odbiegająca od schematu.
No comments:
Post a Comment