Thursday 1 August 2013

Ben Elton - Popcorn

Podręcznikowy wręcz przykład książki przeciętnej. Równo pośrodku między książkami dobrymi, a książkami złymi. Fabuła całkiem wciągająca, moralne dylematy interesujace, napięcie rośnie tyle o ile. Powieść sprawdza się jako satyra na media, na tę przemoc udającą sztukę i rozrywkę, i w końcu na całe nasze społeczeństwo, które nie chce za nic wziąć odpowiedzialności.
Funkcjonuje przecież cały przemysł (szczególnie w USA) zajmujący się szukaniem winnego za to, co w twoim życiu poszło nie tak - i wyobraź sobie, ten winny to nigdy ty sam. 'Popcorn' opowiada historię dwójki dzieciaków, którzy bawią się na żywo w film reżysera, którego pierwowzorem był zapewno Tarantino.

To są wszystkie dobre strony. Fabuła daje radę, to postaci kuleją. Na przykład mamy amerykańskie dresiarstwo rozmawiające ze sobą niczym brytyjscy komicy. W jednej chwili bohaterowie rozmawiają ze soba bez żadnego poszanowania zasad gramatycznych i wykazując poziom rozwoju umysłowego szympansa karłowatego, ale gdy tylko Eltonowi pomyślało się coś błyskotliwego, nagle wygłaszają elokwentne zdanie złożone takie jak:

"Widzisz, Bruce, myślę, że ten plan to uniknięcie egzekucji za morderstwo. Trudno jest mi sobie wyobrazić jakąkolwiek pilniejszą kwestię dla ludzi, którzy znaleźli się w takim położeniu jak ja i Scout." *

Przecież to sarkazm! Dwoje amerykańskich nastolatków z połówką mózgu na spółkę nie umiałoby by się posługiwać sarkazmem.W którymś momencie Ben Elton musiał się zorientować, że za daleko zabrnął w tym i że dwoje nastolatków, którzy rzucili szkołę w wieku lat 13 nie byłoby w stanie komunikować się w ten sposób, więc w dość desperacki sposób próbuje to tłumaczyć tym, że dzieci te całymi godzinami oglądały telewizję i zmądrzały od tego. Wspaniała nowina, jeżeli oglądanie telewizji ma takie zbawienne skutki, to właśnie pokolenie geniuszy wkracza na rynek pracy.

Mój kolejny zarzut do tej 'wściekle zabawnej satyry' jest taki, że właśnie nie była ona szczególnie zabawna, a już na pewno nie wściekle. Oczywiście, to może być rzecz gustu. Jest wiele rzeczy, które bawią innych ludzi, a mnie nie. Na przykład Świat według Kiepskich albo Little Britain.Aczkolwiek była jedna scena w tej książce przy której zarechotałam troszkę. Było to wtedy gdy narrator Elton nabijał się programów śniadaniowych w telewizji. Naprawdę nie znoszę programów śniadaniowych. To, że jest ósma rano i nie do końca się żeśmy wszyscy obudzili to nie znaczy, że należy nas traktować jak imbecyli. Pomijając tę scenę, Ben Elton był co najwyżej lekko zabawny. Ale bardzo się starał. Za bardzo.

* Tłumaczenie jak zwykle moje, jeżeli ktoś dysponuje polskim egzemplarzem i natknie się na tłumaczenie oficjalanie to niech będzie tak miły i mi wklei.

No comments:

Post a Comment