Thursday 18 October 2012

Chimamanda Ngozi Adichie - Fioletowy Hibiskus

Adichie jest dla mnie ta pisarką, z którą czuję największe porozumienie duchowe. Jest jeszcze młoda i moim zdaniem jej najlepsza książka jest jeszcze przed nią, ale mimo pewnych niedoskonałości to właśnie ona jest mi literacko najbliższa.

Jeżeli miałabym się nieskromnie porównać do jakiegoś żyjącego pisarza, to właśnie do niej.Wydaje mi się, że mamy podobną wrażliwość i podobne rzeczy są dla nas ważne.

"Fioletowego Hibiskusa" zaczęłam czytać w polskim tłumaczeniu popełnionym przez niesławne wydawnictwo Amber. Po dziesięciu stronach odrzuciłam książkę z obrzydzeniem i udałam się do biblioteki sprawdzić, czy aby nie ma oryginału.

Jaka różnica! W oryginale to się płynęło przez tę historię, podczas gdy czytanie polskiego tłumaczenia przypominało, jak to moja siostra ładnie ujmuje, jazdę sankami po betonie.

Z tego co widzę, że Zysk i S-ka wydało ponownie tę książkę, ale w starym tłumaczeniu. Mam chociaż nadzieję, że jakiś porządny redaktor nad tym usiadł i to trochę naprostował, bo tej książce naprawdę należy się trochę troski i miłości.

Jest tam wszystko co lubię, despotyczne reżimy i despotyczni ojcowie (lubię w książkach oczywiście, nie żeby empirycznie) oraz oczywiście Afryka, wraz ze swoimi smakami, zapachami i palącym słońcem. Bohaterowie niektórzy może trochę zbyt czarno-biali i przewidywalni, ale jak na debiut młodziutkiej pisarki to książka naprawdę warta uwagi. Głos piętnastoletniej narratorki, Kambili, jest tak autentyczny, że można się zastanawiać jak bardzo ta książka jest autobiograficzna.


Jeżeli lubicie czytać o religijnych fanatykach, co są jak Mr Jekyll i Dr Hyde, to bardzo polecam "Fioletowy Hibiskus", nawet w tym nieszczęsnym polskim tłumaczeniu jeśli musicie.

1 comment:

  1. "Jest tam wszystko co lubię, despotyczne reżimy i despotyczni ojcowie " :D

    Mądrą masz siostrę :P

    ReplyDelete