Saturday 29 December 2012

Carlos Ruiz Zafón - Cień wiatru

Gdy mój szef (w czasach gdy jeszcze chodziłam do pracy) zobaczył tę książkę na moim biurku, zawołał:

"Czytasz The Shit of the Wind? Przestań natychmiast! Uratuję cię! Po prostu przestań zanim zacznie ci się podobać. Będzie ci się podobać w trakcie czytanie, ale nie pozostawi po sobie absolutnie nic, gdy już skończysz. To książkowa wersja Pinot Grigio."

(Ach, tak, pracowałam w winach).

Powiem, że bałam się, że mi się ta książka spodoba. Ale gdy miesiąc po przeczytaniu próbowałam napisać jej recenzję nie mogłam sobie zupełnie nic na jej temat przypomnieć.To jest znaczące, bo przecież powinnam pamiętać coś, cokolwiek!?

Gdy zaczynałam czytać tę powieść to myślałam, że będzie to książka z tych, którymi oficjalnie gardzę, bo są nędznym produktem literaturo-podobnym, ale jednak w ukryciu czytam z wypiekami na twarzy, bo historia jest wciągająca.

Trudno mi powiedzieć nawet teraz czy ta książka była dobrze napisana, czy nie. Styl autora nie pozostawił po sobie żadnego wspomnienia. Co gorsza, to samo z fabułą. O czym to w ogóle było? Jacyś młodzi ludzie lubili książki i się w sobie zakochiwali.

Nic mnie oni nie obchodzili, ich problemy mnie nie przekonywały i naprawdę nie wiem, o co wszystkim chodzi z tą książką. Nawet ten cały wielki sekret ujawniony na końcu spłynął po mnie jak po kaczce, bo wtedy już było mi naprawdę wszystko jedno co się z tymi bohaterami stanie.

Jedyny interesujący w całej książce koncept to ten dotyczący Cmentarzyska Zapomnianych Książek i był to pomysł zupełnie nierozwinięty. Była to jedyna rzecz, o której słyszałam zanim zaczęłam czytać 'Cień Wiatru' i na koniec czułam się jakby ktoś obiecał mi coś wspaniałego i magicznego a potem wystrychnął na dudka.

4 comments:

  1. 2013, a nowej notki brak. Dudla, przestałaś czytać? ;)

    ReplyDelete
  2. Ah, myślałam, że już nikt nie czyta :)

    Ale niedługo będzie notka. Tylko byłam trochę zajęta.

    ReplyDelete
  3. "Jedyny interesujący w całej książce koncept to ten dotyczący Cmentarzyska Zapomnianych Książek i był to pomysł zupełnie nierozwinięty." - O, to to! Poza tym, czy CI LUDZIE, którzy wymieniają Carlosa Ruiza Zafóna jako ich najulubieńszego autora obok Kafki, Gombrowicza, Wilde'a nie zasługują przypadkiem na chłostę i cofnięcie prawa do czytania?! Ja myślę.

    ReplyDelete
  4. Z ta ksiazka mialam tak samo w kwestii zapomnienia - nie umiem opowiedziec jak sie skonczyla, o czym konkretnie byla, no nic, co i rusz cos tam moze mi swita, ale nic konkretnego. Ktos mial poparzona twarz? Ale sama ksiazka podobala mi sie niezmiernie - to pamietam doskonale - do tego stopnia, ze siegnelam po kolejne pozycje Zafona i raczej mialam tak samo. A teraz mam ochote przeczytac znowu.
    "Cmentarzysko ksiazek" - zamysl idealny.

    ReplyDelete