Thursday 6 December 2012

Książka najukochańsza

Moją najukochańszą książką z dzieciństwa jest niewątpliwie Błękitny Zamek Lucy Maud Montgomery. Wiem, że całe zastępy dziewczynek przede mną i po mnie również ukochały tę książkę, ale gdy miałam 12 lat nie zdawałam sobie z tego sprawy. Myślałam, że nikt tej książki nie zna i że ja i ona odnalazłyśmy się nawzajem magicznie, bo byłyśmy sobie przeznaczone.

Główna bohaterka Valancy, która w ówczesnym polskim tłumaczeniu nazywała się, nie wiedzieć czemu, Joanna, to podstarzała panna, która ucieczki od swojej smutnej egzystencji szuka w książkach, szczególnie tych o naturze i zwierzętach. Sama w tym czasie przechodziłam przez fazę natury i zwierząt i czytałam co tylko mi wpadło w ręce, ucząc się nawet łacińskich nazw.

Pewnego dnia Valancy aka Joanna dowiaduje się, że został jej może rok życia. I jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, postanawia wreszcie naprawdę pożyć, niczym się nie przejmując. Że ostatecznie znajduje szczęście i miłość, nie muszę mówić.

Książka jest urocza i niesłychanie dowcipna, chociaż część dowcipu, jak się zorientowałam jakiś czas temu czytając oryginalną wersję, poległa w tłumaczeniu. Jeżeli Wasze dzieciństwo było z jakiegoś powodu pozbawione Błękitnego Zamku to polecam koniecznie to nadrobić (najlepiej w oryginale w miarę możliwości).

Sama bym pewnie nie trafiła na tę książkę, gdyby nie to, że co roku w szkole, wraz z plakietką 'wzorowego ucznia' dostawałam nagrodę książkową. Początek wakacji nierozłącznie wiązał się dla mnie z czytaniem mojej nagrody. Czasem myślę, że tylko dlatego starałam się dostawać dobre oceny, żeby dostać książkę (byłam bardzo rozczarowana, gdy w późniejszych latach zaczęli nam rozdawać jakieś albumy i atlasy zamiast powieści).

W czwartej klasie  po raz pierwszy nie miałam świadectwa z paskiem. Mieliśmy nową nauczycielkę języka polskiego, której nazwisko było Borucka, a ja nazywałam ją z czułością - Boruta, która jak to się wtedy mówiło 'uwzięła się na mnie' i wystawiła mi trójkę na koniec roku. Głównie poszło o to, że brzydko piszę i nie robię szlaczków (ja uznawałam, że w czwartej klasie szlaczki to już jednak dziecinada). Był to dla mnie straszny szok, bo do tej pory miałam same piątki ze wszystkiego, a tu nagle trójka. Do tej pory nie mogę tego tej kobiecie wybaczyć. Z jakiej cudownej książki mnie obrabowała?

(Tak naprawdę to nie pamiętam, czy to było czwartej czy piątej klasie).

*  UPDATE - 25 września 2013 ma miejsce premiera nowego wydanie Błękitnego Zamku przez Egmont Polska tym razem.

2 comments:

  1. Uwielbiam "Blekitny zamek", czytalam "milion" razy i byc moze niedlugo znowu do niej powroce:)

    ReplyDelete
  2. To również moja ukochana lektura z nastoletnich czasów, ale zawsze do niej chętnie wracałam :) Pamiętam również niezłe słuchowisko radiowe na podstawie ksiązki.

    ReplyDelete