Sunday 2 December 2012

Daniel Everett - Don't Sleep There Are Snakes

Znacie takie sytuacje, kiedy poznajecie kogoś i od pierwszej chwili was ta osoba niepomiernie irytuje, ale jakiś czas później, ku waszemu zdziwieniu bardzo się z tą osobą zaprzyjaźniacie? Tak właśnie było ze mną i z panem Everettem. Moja pierwsza reakcja co do niego i jego książki była taka: "O matko, ale z niego Amerykanin!"
I z całym szacunkiem dla tych Amerykanów, których znam i lubię, nie był to w żadnym sensie komplement.

Jeden przykład: Everett się obraził na całą ludność Brazylii, bo się mu wydawało, że nieszczególnie się przejęli tym, że żona Everetta zapadła na malarię i może nawet była bliska śmierci. Zajęło mu lata, LATA, żeby zrozumieć, że biedni Brazylijczycy zapadają na choroby i umierają na lewo i prawo, i życie toczy się dalej, więc dlaczego mieliby nagle zrobić wyjątek i rwać sobie włosy z głowy bo tym razem to Amerykanka zachorowała. Naprawdę lata mu zajęło zrozumienie tego. Pozwolę sobie powiedzieć teraz, w moim najelegantszym amerykańskim: DOH!

Everett nie jest szczególnie zdyscyplinowanym pisarzem i się mu ta książka rozłaziła we wszystkich kierunkach, mniej więcej tak: pojechałam do amazońskiej dżungli, żeby opowiedzieć Indianom o Bogu, moja żona zachorowała na malarię, język plemienia Pirahas nie ma liczebników, moje dzieci dorastały w dżungli, a Pirahas mówią dużo o seksie, nie mają też rekurencji w swoim języku, więc Chomsky był w błędzie. Ach, no i Boga nie ma (przepraszam, jeżeli to jest spoiler dla niektórych.)

Wybaczam to Everettowie to meandrowanie, bo każdy kto udowodni, że Chomsky się myli jest moim przyjacielem.

Najlepszy fragment książki to ten, w którym po 20 czy 30 latach mieszkani z Indianami Everett zdaje sobie w końcu sprawę, że nie uda mu się ich 'nawrócić', i w dodatku sam też dochodzi do wniosku, że Biblia to stek bzdur. Tutaj zamieszczam kilka fajnych cytatów, które przetłumaczyłam, bo żeby do nich dojść musielibyście przejść wpierw przez rozdziały dotyczące rekurencji w języku, teorii uniwersalnej gramatyki autorstwa Chomsky'ego i ogólnych lingwistycznych rozważań i nie wiem czy macie na to siłę. Więc oto najlepsze kawałki, możecie mi podziękować później.

"Podczas urlopu znowu myślałem o wyzwaniach przed którymi staje misjonarz: przekonać szczęśliwych, zadowolonych ludzi, że są zgubieni i że potrzebują Jezusa jako swojego zbawiciela. Mój nauczyciel ewangelizacji z Uniwersytetu Biola, Dr Curtis Mitchell mawiał: musisz ich najpierw doprowadzić do zguby, żeby móc ich później zbawić. Jeżeli ludzie nie odczuwają jakiegoś poważnego braku w swoich życiach, raczej niechętnie przyjmują nowe wierzenia, szczególnie te o Bogu i zbawieniu."

Ach, więc tak to się robi!

"- Kobiety boją się Jezusa. Nie chcemy go!
- Dlaczego nie? - zapytałem, zastanawiając się co wywołało tę deklarację
- Bo wczoraj w nocy on przyszedł do naszej wioski i próbował uprawiać seks z naszymi kobietami.  Gonił je po całej wiosce, próbując wsadzić w nie swojego olbrzymiego penisa.
Kaaxaooi pokazał mi wtedy rozkładając ręce jak wielki był penis Jezusa - prawie metrowy."

" - Pirahas wiedzą, że ty zostawiłeś swoją rodzinę i swój kraj, żeby przyjechać tutaj i mieszkać z nami. Wiemy, że zrobiłeś to, żeby nam opowiedzieć o Jezusie. Chcesz, żebyśmy żyli tak jak Amerykanie. Ale Pirahas nie chcą żyć jak Amerykanie. Lubimy pić. Lubimy mieć więcej niż jedną kobietę. Nie chcemy Jezusa. Ale ciebie lubimy. Możesz zostać z nami. Ale nie chcemy więcej słyszeć o Jezusie, ok?"


Ok.

No comments:

Post a Comment