Monday, 10 March 2014

Jennifer Egan - Zanim dopadnie nas czas

Im jestem starsza tym bardziej cyniczna i rzadziej zdarza mi się zachwycić książką tak zupełnie bezkrytycznie. Zachłysnąć tak wręcz. Ostatni raz tak się ekscytowałam książką jakby to Jezus ponownie zstąpił na Ziemię przy okazji czytania 'Evening is the Whole Day', a było to już naprawdę jakiś czas temu. Może jestem zblazowana, a może czytam nie te książki.

Na szczęście raz na jakiś czas trafia mi się książka jak ta którą tu będę recenzować, która wybija mnie z tego marazmu i udowadnia, że jeszcze mnie stać na dziecięcy zachwyt.

Inną rzeczą, którą ta książka udowadnia to to, że można wydać bestsellerowy zbiór opowiadań, pod warunkiem, że uda się, że to powieść. Czytelnicy to kupią. Opowiadania wydają się idealnie wpasowywać w nasze zabiegane życia i deficyt uwagi. Jednak z jakiegoś powodu spychane są one na obrzeża świata literackiego. Za opowiadaniami już tylko poezja. Uprzedzenie zupełnie niewytłumaczalne, bo jak widać odpowiednio opakowane opowiadania (piękna aliteracja) mogą się sprzedawać jak świeże bułeczki. Bo 'Zanim dopadnie nas czas' to tak naprawdę zbiór luźno powiązanych epizodów, które mogłyby być (i zresztą były) opublikowane indywidualnie.

Urok tej książki polega na tym jak opowiada o upływie czasu i o starzeniu się. O tym jak ludzie z głównych bohaterów stają się jakimiś trzecioplanowymi postaciami, którym poświęca się co najwyżej dwie linijki. Wszyscy wiemy, że taka jest kolej rzeczy, ale wolimy o tym nie myśleć.
Egan opowiada o nieuniknionym w delikatny sposób przez co jest to książka melancholijna i słodko-gorzka.

Jest to również książka o rock'n'rollu, bo muzyka, jak wiadomo, jest jedną z tych rzeczy, które były lepsze gdy byliśmy młodsi. Oczywiście 'teraz' muzyka to już nie to samo co 'kiedyś'.

Nie ważne  ile sukcesów ma postać na koncie, w końcu i tak zostanie zepchnięta na drugi tor, gdzie będzie głównie rozpamiętywać minione chwile. To jest 'morał' tej książki. Ale mimo wszystko nie pozostawia nas bez nadziei. Egan używa prześlicznej metafory pauz w rockowych piosenkach. Gdy już myślisz, że piosenka się skończyła to wraca ona nagle na swoje ostatnie kilka triumfalnych sekund.

Spotkałam się z kilkoma negatywnymi recenzjami 'Zanim dopadnie nas czas' i chociaż rozumiem zarzuty, to jednak dla mnie ta książka to, to. Była tak boleśnie prawdziwa, że mogę tylko wzdychać z dwóch powodów:
a) wszyscy umrzemy
b) nigdy nie uda mi się napisać czegoś tak fajnego

Czas to zbir, a życie to dziwka, co?*

*- Oryginalny tytuł tej książki to 'A Visit from the Goon Squad', czyli 'Wizyta bandy zbirów'. Tytuł odnosi się do jednego zdania w książce, w którym to czas jest nazwany zbirem.



1 comment:

  1. Czekałam na ten wpis, bo widziałam, z jak wielkim entuzjazmem wypowiadasz się na temat tej książki na Goodreads. Jest na mojej liście do przeczytania, dziękuję :)

    ReplyDelete