Wieść na internetach się niesie, że John Cheever jest właściwie bogiem, jeśli chodzi o opowiadania, więc gdy znalazłam to na półce w domu rodzinnym podczas którejś wizyt, to oczywiście zagrabiłam i postanowiłam się zapoznać.
Jest to zbiorek sześciu opowiadań (Włamywacz z Shady Hill, Miłosna ballada, Państwo Hartley, Chłopiec w Rzymie, Brimmer, Miasto pogrzebanych nadziei), które zostały wybrane ze zbiorów Cheevera wydanych w latach 50. i 60.
Po przeczytaniu pierwszego byłam trochę zagubiona. Ja tu oczekiwałam nie wiadomo jakich fajerwerków, a tu taka ledwo ciepła jajecznica. Pomyślałam sobie, że najwyraźniej z opowiadaniami jest mi nie po drodze. Ale w końcu, w miarę czytania, dotarło do mnie o co w tych opowiadaniach Cheevera chodzi.
Cheever pisze o klasie średniej - aspirującej. W każdej historii bierze tych ciężko pracujących, porządnych ludzi i każe im zmierzyć się z ich największym strachem - obawą przed upadkiem moralnym, przed wypadnięciem ze społecznego mainstreamu.
Johnny Hake z Włamywacza z Shady Hill znajduje się nagle w tarapatach finansowych, przez co postanawia zwinąć coś z domu bogatego znajomego. I wtedy w swoim własnym mniemaniu stacza się na dno.
W 'Miłosnej balladzie' mamy kobietę w stylu głównej bohaterki Śniadania u Tiffany'ego, której główny bohater opowiadania próbuje unikać, żeby go przypadkiem nie zaraziła tą cała śmiercią, chorobą, rują i poróbstwem, które ją otacza.
'Państwo Hartley' to moje ulubione opowiadanie w tym zbiorku ze względu na swoje zakończenie, które daje czytelnikowi po pysku zupełnie z zaskoczenia. To historia pana i pani Hartley, którzy bardzo się starają uchodzić za porządną i normalną rodzinę.
W zbiorku znajdziecie też cyniczną odę do Nowego Jorku pt. 'Miasto pogrzebanych nadziei'.
Będę czytać więcej Cheevera, bo bardzo mi się podoba jak kopie on tych wszystkich dobrych i porządnych ludzi dokładnie tam gdzie boli. A jeżeli i Wy lubicie ponaigrywać się z tych pięknych jak z obrazka amerykańskich rodzin z lat 50., to polecam.
Jest to zbiorek sześciu opowiadań (Włamywacz z Shady Hill, Miłosna ballada, Państwo Hartley, Chłopiec w Rzymie, Brimmer, Miasto pogrzebanych nadziei), które zostały wybrane ze zbiorów Cheevera wydanych w latach 50. i 60.
Po przeczytaniu pierwszego byłam trochę zagubiona. Ja tu oczekiwałam nie wiadomo jakich fajerwerków, a tu taka ledwo ciepła jajecznica. Pomyślałam sobie, że najwyraźniej z opowiadaniami jest mi nie po drodze. Ale w końcu, w miarę czytania, dotarło do mnie o co w tych opowiadaniach Cheevera chodzi.
Cheever pisze o klasie średniej - aspirującej. W każdej historii bierze tych ciężko pracujących, porządnych ludzi i każe im zmierzyć się z ich największym strachem - obawą przed upadkiem moralnym, przed wypadnięciem ze społecznego mainstreamu.
Johnny Hake z Włamywacza z Shady Hill znajduje się nagle w tarapatach finansowych, przez co postanawia zwinąć coś z domu bogatego znajomego. I wtedy w swoim własnym mniemaniu stacza się na dno.
W 'Miłosnej balladzie' mamy kobietę w stylu głównej bohaterki Śniadania u Tiffany'ego, której główny bohater opowiadania próbuje unikać, żeby go przypadkiem nie zaraziła tą cała śmiercią, chorobą, rują i poróbstwem, które ją otacza.
'Państwo Hartley' to moje ulubione opowiadanie w tym zbiorku ze względu na swoje zakończenie, które daje czytelnikowi po pysku zupełnie z zaskoczenia. To historia pana i pani Hartley, którzy bardzo się starają uchodzić za porządną i normalną rodzinę.
W zbiorku znajdziecie też cyniczną odę do Nowego Jorku pt. 'Miasto pogrzebanych nadziei'.
Będę czytać więcej Cheevera, bo bardzo mi się podoba jak kopie on tych wszystkich dobrych i porządnych ludzi dokładnie tam gdzie boli. A jeżeli i Wy lubicie ponaigrywać się z tych pięknych jak z obrazka amerykańskich rodzin z lat 50., to polecam.
*wpisane na listę to-read*
ReplyDeleteco Ty ze mną robisz, ja NIE MAM TYLE CZASU
Trudno. :P Musisz się zapisać na kurs szybkiego czytania. Albo coś.
DeleteChętnie przeczytam. Ciekawie się zapowiada.
ReplyDelete