Hilary Mantel. W Wielkiej Brytanii to już nie pisarka, a instytucja. Dwa Bookery mogą tak pisarzowi zrobić. Ale zanim te Bookery się zdarzyły Mantel pisała latami, gromadziła wierne grono fanów, ale pisarką pozostawała raczej niszową.
'Beyond Black' to jedna z tych wcześniejszych książek, bodajże ostatnia przed wielkim boom. Po polsku jej nie wydano i nawet trudno się dziwić - jest to książka ambitna i o niewielkiej wartości stricte rozrywkowej (aczkolwiek to oczywiście zależy od naszej definicji rozrywki). Wielu recenzentów narzekało, że nie wiedzieli gdzie ta powieść zmierza. Ja też tego nie wiedziałam, ale wydawało mi się, że to świadczy na jej korzyść. Miło jest nie wiedzieć dokąd ksiażka zmierza.
A 'Beyond Black' zmierza w kilku kierunkach jednocześnie. Jest to historia chorobliwie otyłej Alison, medium, która widzi i słyszy duchy. Jest to historia jej okropnej anorektycznej asystentko-manadżerki, z którą łączy Alison toksyczna więź (przypomniała mi się moja własna dawna asystentka, ale to zupełnie inna historia). Jest to opowieść o świecie zawodowych wróżek, mediów i tym podobnych, jak również opowieść o smutnym dzieciństwie i prawdziwych lub metaforycznych (w zależności od poziomu cynizmu czytelnika) duchach nawiedzających Alison. I w końcu jest to też opowieść o chorobie psychicznej. Było w tej książce tyle różnych motywów i warstw, że myślę, że warto by było przeczytać ją jeszcze raz, aczkolwiek, wiecie, tak dużo książek, tak mało czasu...
Lojalnie ostrzegam, jest to powieść ponura i depresyjna. Ludzie są posępni, angielskie przedmieścia są bezbarwne i monotonne, nawet jedzenie jest mdłe. Zbawienie zdaje się być abstrakcyjnym i nieprawdopodobnym konceptem i na pocieszenie mamy tylko trochę czarnego humoru. Właściwie wydaje się to być książka typowo polska.Ale tak naprawdę mimo wszystko jest to piękna powieść, bo Mantel pisze jak mało kto. Każdy akapit to mini dzieło sztuki.
'Beyond Black' to jedna z tych wcześniejszych książek, bodajże ostatnia przed wielkim boom. Po polsku jej nie wydano i nawet trudno się dziwić - jest to książka ambitna i o niewielkiej wartości stricte rozrywkowej (aczkolwiek to oczywiście zależy od naszej definicji rozrywki). Wielu recenzentów narzekało, że nie wiedzieli gdzie ta powieść zmierza. Ja też tego nie wiedziałam, ale wydawało mi się, że to świadczy na jej korzyść. Miło jest nie wiedzieć dokąd ksiażka zmierza.
A 'Beyond Black' zmierza w kilku kierunkach jednocześnie. Jest to historia chorobliwie otyłej Alison, medium, która widzi i słyszy duchy. Jest to historia jej okropnej anorektycznej asystentko-manadżerki, z którą łączy Alison toksyczna więź (przypomniała mi się moja własna dawna asystentka, ale to zupełnie inna historia). Jest to opowieść o świecie zawodowych wróżek, mediów i tym podobnych, jak również opowieść o smutnym dzieciństwie i prawdziwych lub metaforycznych (w zależności od poziomu cynizmu czytelnika) duchach nawiedzających Alison. I w końcu jest to też opowieść o chorobie psychicznej. Było w tej książce tyle różnych motywów i warstw, że myślę, że warto by było przeczytać ją jeszcze raz, aczkolwiek, wiecie, tak dużo książek, tak mało czasu...
Lojalnie ostrzegam, jest to powieść ponura i depresyjna. Ludzie są posępni, angielskie przedmieścia są bezbarwne i monotonne, nawet jedzenie jest mdłe. Zbawienie zdaje się być abstrakcyjnym i nieprawdopodobnym konceptem i na pocieszenie mamy tylko trochę czarnego humoru. Właściwie wydaje się to być książka typowo polska.Ale tak naprawdę mimo wszystko jest to piękna powieść, bo Mantel pisze jak mało kto. Każdy akapit to mini dzieło sztuki.
Niach, niach, niach, chcę to. /kradnie z Internetu/
ReplyDelete