Myślę, że Chimamanda jest moim (sławniejszym) nigeryjskim alter ego. Opowiadania w tym tomie może nie są literacko perfekcyjne, ale trafią w samo centrum mojej wrażliwości. Poruszają te same tematy, które prześladują mnie i moje próby pisarskie: rozczarowanie, self-consciousness (słowo, które nie ma chyba dobrego odpowiednika po polsku), doświadczenie imigranckie, na takim najbardziej osobistym intymnym poziomie.
Każde opowiadanie coś dla mnie znaczyło i trudno by mi było wybrać to, które najmniej mi się podobało. Najbardziej uwiodły mnie te, które opisywały fundament kulturalny jako grzęski grunt, który ucieka ci spod nóg i nie daje oparcia.
Wszystkie opowiadania mi się podobały (ponieważ Adichie jest moim siostrą duchową), ale rozumiem, że niektórzy mogą uważać, że niektórym z tych opowiadań brakuje głębi i jakiegoś łup. Ja jednak czuję, że zawsze wiem, co Adichie chciała powiedzieć, nawet jeśli nie udało jej się tego idealnie przekazać.
Może nie będzie to Wasz ulubiony zbiór opowiadań, ale i tak gorąco polecam, bo można zajrzeć w nigeryjską codzienność, a zaglądaliście kiedyś w nigeryjską codzienność?
Każde opowiadanie coś dla mnie znaczyło i trudno by mi było wybrać to, które najmniej mi się podobało. Najbardziej uwiodły mnie te, które opisywały fundament kulturalny jako grzęski grunt, który ucieka ci spod nóg i nie daje oparcia.
Wszystkie opowiadania mi się podobały (ponieważ Adichie jest moim siostrą duchową), ale rozumiem, że niektórzy mogą uważać, że niektórym z tych opowiadań brakuje głębi i jakiegoś łup. Ja jednak czuję, że zawsze wiem, co Adichie chciała powiedzieć, nawet jeśli nie udało jej się tego idealnie przekazać.
Może nie będzie to Wasz ulubiony zbiór opowiadań, ale i tak gorąco polecam, bo można zajrzeć w nigeryjską codzienność, a zaglądaliście kiedyś w nigeryjską codzienność?
No comments:
Post a Comment