Tuesday, 10 June 2014

Alberto Barrera Tyszka - La Enfermedad

Wenezuelskiego pisarza Alberto Barrery Tyszki nie wydali jeszcze w Polsce, a dziwne, bo nazwisko po matce ma takie polsko brzmiące, a wiadomo jak w naszej ojczyźnie lubią wszystkim za granicą wyszukiwać polskich przodków i decydować, że 'nasz ci on'.

La Enfermedad (Choroba) to powieść o lekarzu, jego ojcu, sekretarce owego lekarza i pacjencie z zaawansowaną hipochondrią. Ale głównie jest to oczywiście powieść o chorobie. Mamy tu jednego zupełnie zdrowego mężczyznę, który jest przekonany, że jest śmiertelnie chory i bardzo chorego mężczyznę, który nie wie że ma ostatnie stadium raka, bo jego własny syn, a jednocześnie lekarz, nie jest w stanie mu o tym powiedzieć.

Dr Miranda jest wierzy w mówienie prawdy, całej prawdy i tylko prawdy. Zawsze opowiadał się za taką postawą w swojej praktyce lekarskiej - żadnego pakowania złych wiadomości w folię z bąbelkami. I nigdy nie miał z tym żadnych problemów, aż do teraz, oczywiście, kiedy pacjentem jest jego ojciec i Miranda musi mu powiedzieć, że zostało mu co najwyżej kilka tygodni życia.

W tym samym czasie, gdzieś w tle wydarzeń, inny pacjent Dr Mirandy, niejaki Ernesto Duran, ubzdurał sobie, że umiera i zaczyna praktycznie prześladować swojego lekarza, który dawno już odesłał go do psychiatry. Sekretarka Dr Mirandy, wykorzystując to że jej szef ma mnóstwo na głowie, podaje się za niego i zaczyna korespondować mailowo z Duranem. Z początku jest to niewinne hobby, ale szybko robi się również chorobliwe.

Podczas gdy Dr Miranda szuka odpowiednich słów, żeby przekazać smutne wieści swojemu ojcowi, jego sekretarka i pacjent powoli pogrążają się w szaleństwie.

Można się kłócić czy 150 stron to wystarczająco, żeby poradzić sobie z tematami takimi jak życie, choroba i śmierć. I też można się kłócić czy dwa miesiąca to wystarczająco czasu, żeby sobie poradzić z konceptem własnej śmiertelności. Niestety, czasami tylko tyle będzie nam dane. Śmierć nie poczeka, aż będziemy gotowi i tak też można zintepretować małą objętość tej książeczki, jako symbol tego jak krótki czas jest nam dany.

Alberto Barrera Tyszka wykorzystał te 150 stron najbardziej jak się da, głównie dzięki swojej zdolności do wygłaszania krótkich, celnych zdanek jak np.:

"Krew to straszna plotkara. Wszystko wyjawi."

Oczywistym jest też, że autor odrobił pracę domową i przeczytał wszystko co było do przeczytania w temacie chorób. I oczywiście chce się tym przed czytelnikiem pochwalić, więc książka jest upstrzona przedziwnymi wstawkami, takimi jak:

"Może przypominała mu się ta powieść Louisa Ferdinanda Celine'a, w której lekarz opisał chorobę jakby opisał twarz starego znajomego. To teraz ciąży Andresowi.'


To właściwie moje jedyne zastrzeżenie do tej naprawdę dobrej powieści, która sobie krąży wolno wokół głównych wydarzeń. Napięcie narracyjne zostało złożone w ofierze smutku, melancholii i cichego, spokojnego wypalania się. Obowiązkowa lektura na ten temat, o którym co raz trudniej się rozmawia we współczesnym świecie. Można przeczytać po hiszpańsku, angielsku lub francusku.

No comments:

Post a Comment