W życiu nie byłam na rybach. Dawno temu złapałam chyba jakieś raki w menażkę na obozie harcerskim, ale na tym moje przygody z fauną wodną się kończą. Jednak wśród moich ulubionych książek znajduje się nieproporcjonalnie dużo książek o łowieniu ryb.
Bo oczywiście książki o łowieniu ryb nigdy nie są tak naprawdę o łowieniu ryb, tylko o życiu, o tym co ważne i tak dalej. Muszę powiedzieć, że nawet okazjonalnie potrafią mnie urzec książki o polowaniach, ale tak z dziewiętnastego wieku lub wcześniej, co oczywiście kłóci się z moim ogólnym światopoglądem i opinią na temat myślistwa. No cóż, nie pierwszy to i nie jedyny dysonans poznawczy, którego doświadczam.
I ta prześliczna książeczka jest tylko na pozór opowiadaniami o łowieniu ryb na muszkę, wyrębie drzew (z czasów przed wynalezieniem piły łańcuchowej) i początkach Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych. Znajdziemy tu dokładne opisy sztuki zarzucania wędki (jest to ponoć sztuka w rytmie na cztery, między godziną dziesiątą a drugą), wynajdowania odpowiedniego partnera do piłowania drzew oraz metod wygaszania pożarów lasów na początku dwudziestego wieku. Generalnie, typowy zestaw zainteresowań współczesnej wielkomiejskiej kobiety.
Norman Maclean dorastał w dawnych czasach, zanim wynaleziono metroseksualnego mężczyznę i nauczono go jak wyrażać emocje, więc mężczyźni w 'A River Runs Through It' uciekają się komunikowania swoich uczuć za pomocą łowienia ryb, rąbania drewna, grania w karty i gaszenia pożarów. Czasem gubiłam się w tej szczególnej semantyce, ale w końcu znaczenie zawsze objawiało mi się i łupało prostu w brzuch, elegancko omijając głowę. I myślę, że to było podobne uczucie jak to gdy wreszcie dorwiesz tego pstrąga, który ci się wymykał cały dzień.
Uwierzcie mi gdy mówię, że ta książka jest piękna. Podkreśliłam ją prawie całą, nawet te fragmenty o muchach i rybach jak ten:
Więc są to opowiadanka piękne, ale są one też całkiem śmieszne.
A jeżeli nie starcza wam chęci lub zdolności językowych, żeby przeczytać te książke, to zrobili kiedyś film na jej podstawie, w którym występuje młody Brad Pitt i zupełnie malutki Joseph Gordon-Levitt, który jest uroczy niczym pandziątko.
Przeprowadziłabym się do Montany.
Bo oczywiście książki o łowieniu ryb nigdy nie są tak naprawdę o łowieniu ryb, tylko o życiu, o tym co ważne i tak dalej. Muszę powiedzieć, że nawet okazjonalnie potrafią mnie urzec książki o polowaniach, ale tak z dziewiętnastego wieku lub wcześniej, co oczywiście kłóci się z moim ogólnym światopoglądem i opinią na temat myślistwa. No cóż, nie pierwszy to i nie jedyny dysonans poznawczy, którego doświadczam.
I ta prześliczna książeczka jest tylko na pozór opowiadaniami o łowieniu ryb na muszkę, wyrębie drzew (z czasów przed wynalezieniem piły łańcuchowej) i początkach Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych. Znajdziemy tu dokładne opisy sztuki zarzucania wędki (jest to ponoć sztuka w rytmie na cztery, między godziną dziesiątą a drugą), wynajdowania odpowiedniego partnera do piłowania drzew oraz metod wygaszania pożarów lasów na początku dwudziestego wieku. Generalnie, typowy zestaw zainteresowań współczesnej wielkomiejskiej kobiety.
Norman Maclean dorastał w dawnych czasach, zanim wynaleziono metroseksualnego mężczyznę i nauczono go jak wyrażać emocje, więc mężczyźni w 'A River Runs Through It' uciekają się komunikowania swoich uczuć za pomocą łowienia ryb, rąbania drewna, grania w karty i gaszenia pożarów. Czasem gubiłam się w tej szczególnej semantyce, ale w końcu znaczenie zawsze objawiało mi się i łupało prostu w brzuch, elegancko omijając głowę. I myślę, że to było podobne uczucie jak to gdy wreszcie dorwiesz tego pstrąga, który ci się wymykał cały dzień.
Uwierzcie mi gdy mówię, że ta książka jest piękna. Podkreśliłam ją prawie całą, nawet te fragmenty o muchach i rybach jak ten:
"Blundering and soft-bellied, they had been born before they had brains. They had spent a year under water on legs, had crawled out on a rock, had become flies and copulated with the ninth and tenth segments of their abdomens, and then had died as the first light wind blew them into the water where the fish circled excitedly. They were a fish's dream come true—stupid, succulent, and exhausted from copulation. Still, it would be hard to know what gigantic portion of human life is spent in this same ratio of years under water on legs to one premature, exhausted moment on wings."
("Niezdarne, z miękkim podbrzuszem, urodziły się jeszcze bez mózgów. Cały rok spędziły pod wodą na nogach, wypełzły na skały, zmieniły się w muchy i kopulowały dziewiątym i dziesiątym segmentem swojego odwłoku, i umarły gdy pierwszy lekki powiew wiatru zaniósł je w wodę, gdzie już krążyły podekscytowane ryby. Były tym o czym marzy każda ryba - głupie, soczyste i wyczerpane seksem. Ale, jak się zastanowić, to można z przykrością zauważyć, że ogromna część ludzkiego życia przebiega w takich samych proporcjach lat spędzonych na nogach pod wodą i kilku wyczerpujących, przedwczesnych uskrzydlonych momentów.")
Więc są to opowiadanka piękne, ale są one też całkiem śmieszne.
"I was afraid to look at my lower quarters to see what was still with me. Instead, I studied the snags of those branches to see which of my private parts were to hang there forever and slowly turn to stone. Finally, I could tell by the total distribution of pain that all of me was still on the same nervous system."
("Bałem się spojrzeć na swoje dolne partie ciała aby ocenić, co wciąż jest częscią mnie. Zamiast tego, przyglądałem się kikutom konarów nade mną, żeby zobaczyć, które fragmenty mnie mają wisieć tam na zawsze powoli kamieniejąc. W końcu, studiując rozmieszczenie bólu ustaliłem, że całość mnie wciąż wisi na tym samym układzie nerwowym.")Maclean mówi, że "łatwo być dramatycznym, gdy jest się zmęcoznym i samemu, ale żeby być zabawnym trzeba być świeżym, mieć dużo wolnego czasu i mieć publiczność - i trzeba być zabawnym. I bez względu na to jak bardzo się kocha lasy, nie można powiedzieć, że tryskają one humorem." Ja stwierdzam, że Maclean był świeży, miał dużo czasu i publiczność, co razem złożyło się na to, ze 'A River Runs Through It' jest książką naprawdę godną polecenia.
A jeżeli nie starcza wam chęci lub zdolności językowych, żeby przeczytać te książke, to zrobili kiedyś film na jej podstawie, w którym występuje młody Brad Pitt i zupełnie malutki Joseph Gordon-Levitt, który jest uroczy niczym pandziątko.
Przeprowadziłabym się do Montany.
No comments:
Post a Comment