Monday, 2 September 2013

Martin Davies - Ptak z Uliety

 "Zdolna, ale leniwa" - ileż razy ja to w szkole słyszałam. Myślę, a nawet jestem pewna, że Martin Davies też to nieraz słyszał. Facet ma zdecydowanie talent. Udało mi się stworzyć kryminał, który się kręci wokół wypchanego ptaka. I to nawet nie jakiegoś kolorowego, egzotycznego ptaka, ale zwyczajnego takiego, mało atrakcyjnego szarego ptaka. No dobrze, ptak ten już wyginął, a ten wypchany to jedyny zachowany egzemplarz tego gatunku. I zniknął. Właściwie to zniknął dwieście lat temu. Wykorzystując oryginalne źródła (bo Ptak z Uliety jest najzupełniej prawdziwy jak i jego zniknięcie) Davies stworzył dwie historie, jedna to dziewiętnastowieczny romans, a druga to współczesny kryminał. Zazwyczaj nie lubię przeplatających się narracji, bo mam (albo raczej miałam) taką nerwicę natręctw, że mogłam czytać tylko jedną książkę naraz (teraz mogę nawet pięć, byle alfabetycznie). A taka książka to jak dwie książki. W dodatku nie mogę też czytać stron w książce w innym niż numerologiczny porządku, więc nie mogę też sobie takiej książki podzielić na dwie. No cóż.

A do tego wszystkiego Davies dołożył jeszcze historię dziadka głównego bohatera, który poszukiwał afrykańskich pawii. Więc właściwie mamy trzy książki na 305 stronach. To sami sobie policzcie.

"Tego czwartkowego wieczoru pracowałem do późna, usuwając czaszkę martwej sowy."

Takim zdaniem Davies otwiera książkę i jest to bardzo obiecujący początek, ale potem jest już bum, bum, ram, pam, pam i dziękuję, do widzenia. Davies się za bardzo pospieszył. Umie pisać i miał dobrą historię, ale wszystko tak po łebkach. Bohaterowie w ogóle nie mieli czasu zaistnieć, biedacy, wyglądali jak tekturowe wycinanki samych siebie. Dziewiętnastowieczna Anglia też nie została odpowiednio powołana do życia. Musiałam się opierać na obrazie tego okresu stworzonym w mojej głowie przez skrupulatniejszych autorów.

Ogólnie rzecz biorąc, przyjemna książeczka na plażę, czy na działkę, na te momenty kiedy czujesz się bardzo leniwie i tylko z równie leniwymi ludźmi masz ochotę przestawać.

5 comments:

  1. chętnie przeczytam w leniwe popołudnie :))

    helissss.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. To jak przeczytasz to powiedz mi jak ci się podobało!

      Delete
  2. Moje wrażenia były bardzo podobne do Twoich, z tą różnicą, że jak na leniwe czytadło ta książka za bardzo mnie irytowała. :) Przede wszystkim mam autorowi za złe niewykorzystanie naprawdę niezłego pomysłu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że musiałam akurat być w dobrym humorze, stąd ta niespotykana u mnie wyrozumiałość!

      Delete
    2. :D Ja musiałam być w fazie frustracji, bo pamiętam, że negatywne emocje wzięły górę. :)

      Delete